Więcej o Stadach Ogierów |
Środa, 13 Styczeń 2010 13:30 |
Mimo fali krytyki jaka przelała się przez branżowe fora internetowe dotyczącej Stad Ogierów i społecznej akcji na rzecz ich ratowania informujemy, iż przybywa na stronie www.sosdlastad.pl ciekawych materiałów źródłowo-poznawczych oraz rozsądnych głosów w dyskusji na temat bieżącej kondycji i przyszłej roli państwowej hodowli zarodowej koni w Polsce. Stada Ogierów i Stadniny Koni mogą być jednym z filarów przemysłu końskiego jeśli zdołamy na czas, jako środowisko koniarzy, zaproponować Ministerstwu Rolnictwa projekt reform strukturalnych. Nie musimy powielać rozwiązań Niemców, Francuzów czy Czechów, ale jednocześnie przestańmy być bierni i głusi na los tego co się dzieje z naszym dziedzictwem narodowym. Każde wejście na stronę akcji www.sosdlastad.pl to wyraz zainteresowania tudzież troski, której stada i stadniny, jako często bezcenne obiekty architektury hipologicznej, potrzebują. Prosimy Państwa o zaangażowanie!
|
Komentarze (11)
"głosy rozsądne" to zapewne tylko głosy poparcia dla dojenia kieszeni podatnika, dla swojej rozrywki, krytyka świadczy tylko o braku rozumu i że autor takiej ewentualnej krytyki cierpi na,odkryta przez sowieckich lekarzy, schizofrenie bezobjawową.
wchodzę na tamtą stronę ze względu na ciekawość, która zmusza mnie do sprawdzenia jakie okszyki może powodować najboleśniejszy zabieg chirurgiczny, czyli odrywanie ryja od koryta...w według autora jestem entuzjastą utrzymywania koni na państwowym garnuszku- naprawdę dialektyka godna najlepszych uczniów Marksa i Lenina.
Tadeusz Głoskowski - Sędzia we własnej sprawie.
Szanowny Panie Tadeuszu,
Dziękuję za podjęcie dyskusji, z której jak widać środowisko dowie się więcej o faktycznych problemach w Państwowej hodowli niż studiując strony „SOS DLA STAD” . Na wstępie bardzo przepraszam za poczynione „osobiste wycieczki” w stosunku do Pana Szanownej osoby. Przyznaję również, że Pana artykuł posłużył mi tylko za przynętę w sprawie, która droga jest mojemu sercu. Proszę przyjąć do wiadomości, że poruszamy nadrzędne cele i wartości, więc nie o nasze prywatne osoby w tym ważnym temacie chodzi. Dlatego też, osobiste uwagi winny być traktowane jako materiał tylko i wyłącznie dyskusyjny.
Kilka słów o mnie ….
Koncern, dla którego z dumą pracuję, to nr 1 na świecie w swojej branży. Pan zdaje się nie może tego powiedzieć o swoim przedsiębiorstwie. Uważam się za dżentelmena, trochę archaicznego i wychowanego na bazie przedwojennych wartości. Więc wzbraniałem się przed taką formą ostrych wypowiedzi, jednakże w tej sytuacji nie daje mi Pan wyboru i zmusza do skorzystania z prawa obrony i wyjaśnienia. Moje odejście z Klubu Jeździeckiego działającego przy Stadzie Ogierów spowodowane było patologicznymi nieprawidłowościami finansowymi w wykonaniu prezesa KJ. Natomiast moim celem jako społecznika, nie było przejmowanie roli organów kontroli [osobiście wolę kodeks honorowy Władysława Boziewicza ], tylko skupienie się na rozwoju sportowym klubu, reaktywacji szkółki jeździeckiej dla wszystkich dzieci nie tylko dla tych „wybranych” oraz przede wszystkim promowaniu państwowej hodowli. Tak czy inaczej za bardzo szanuję swoje nazwisko, aby być w jakikolwiek sposób wiązany z osobą prezesa oraz nieprawidłowościami w KJ, więc po prostu odszedłem.
Doskonale rozumiem potrzebę funkcjonowania prężnej hodowli w rękach Państwa jako naturalnej przeciwwagi dla sektora prywatnego. Dlatego też szereg razy ujmowałem się w obronie sektora państwowego . Zapewniam Pana, że nigdy źle nie życzyłem państwowym SO, a szczególnie Panu.
Qlue sprawy....
Stada Ogierów stoją nad finansową przepaścią i jak każdy dyrektor firmy, którą zarządza jest Pan współodpowiedzialny za taki stan rzeczy. SO Bogusławice wygenerowało 825 000 zł netto straty za 2008 rok, inne stada nie wyglądają lepiej [dane wg Programu Działań Doraźnych w Stadach Ogierów ANR z m-ca Maj 2009]. Oczywiście nie podejrzewam Pana o celowe działanie na niekorzyść zakładu, jednak słaba kondycja ekonomiczna pozostaje bezdyskusyjnym faktem. I nie ma znaczenia co Pan lub ktokolwiek inny z pracowników państwowego sektora hodowli koni dalej napisze, przyszłość SO w teraźniejszej formie jest zagrożona.
PZHK oraz inne środowiskowe stowarzyszenia ujmują się w sprawie ratowania stad, udzielając w dobrej wierze nieograniczonego kredytu zaufania określonym osobom. W odpowiedzi, czytamy w prasie jak to łowicka prokuratura zarzuca jednemu z dyrektorów państwowej jednostki hodowli koni, uszczuplenie podatku akcyzowego na kwotę ponad 131 000 zł. oraz podejrzenie przyjęcia obietnicy korzyści majątkowej (informacja wg PAP z 25 listopada 2009r.). Moje negatywne doświadczenia opisałem wcześniej i na ich bazie uważam, że środowisko ma prawo znać fakty związane z funkcjonowaniem stad i klubów jeździeckich przy SO. Rodzi się zasadnicze i strategiczne pytanie czy bez dokonania obiektywnej oceny przez Najwyższą Izbę Kontroli ludzi oraz systemów zarządzania w jednostkach SO, można zwracać się do społeczeństwa o poparcie… ? Uważam, że, należy priorytetowo ustalić przyczyny katastrofalnej sytuacji finansowej stad, okoliczności dzikich likwidacji już upadłych przedsiębiorstw i zniszczonego tam majątku, permanentnego niezadowolenia hodowców z jakości organizowanych ZT, występującego nepotyzmu, złej gospodarności zarządzanym majątkiem.
Logiczny zawijas ….
Swego czasu będąc jeszcze wiceprezesem KJ, 12-letnia dziewczynka zapytała mnie „czym się różnię od innych dzieci, że nie mogę sportowo jeździć konno w KJ przy państwowym SO„ ?? Panie Tadeuszu, proszę w ten sam „mądry” sposób wytłumaczyć temu dziecku taki stan rzeczy, pamiętając o tym, że główną częścią składową budżetu KJ są samorządowe dotacje celowe właśnie na propagowanie sportu wśród dzieci i młodzieży. Choć aby być obiektywnym trzeba tutaj zauważyć, iż są kluby przy państwowych stadninach gdzie można wszystko pogodzić np. SK Nowielice, gdzie trenuje bardzo duża grupa młodzików, a Panowie Janusz Bobik i Mirosław Ślusarczyk wspaniale to organizują.
Dlatego też, tematu zatrudniania synów i córek w przedsiębiorstwach państwowych przez zarządzających ojców komentować nie chcę, ponieważ takie działanie jest zwykle mało moralne a nawet przeradzające się czasami w zwykły nepotyzm. Rozliczeń finansowych Bogusławickiego Klubu Jeździeckiego bez wglądu do protokółu z auditu kontrolnego zaakceptowanego przez lokalnego Starostę, również nie ma sensu roztrząsać.
Drogi Panie Tadeuszu, na koniec sugeruję, aby przepisał Pan i oprawił w ramkę tę nienaruszalną zasadę dobrego zarządzania: „ nie do nas należy ocena własnej pracy”. Aby się rozwijać, optymalizować, dochodzić do perfekcji każdy z nas w życiu zawodowym musi słuchać również głosu swoich klientów w przeciwnym razie taki system nie wiele się różni od wytycznych socjalizmu. Swoją drogą zdziwił mnie ton Pana artykułu, spodziewałem się odpowiedzi w stylu „Kończ Waść wstydu oszczędź”.
Z wyrazami szacunku,
Tomasz Czajka
Natomiast jeśli pan Czajka jest taki mądry, ceniony rzutki biznesmen, to niech stworzy program reformy SO i SK. Oczywiście możemy część stad sprywatyzować, ale na miły Bóg, nie wszystkie. Dlatego dla tych np. 4 państwowych które byśmy zostawili, trzeba zbudować jakiś mechanizm finansowania. Każde takie stado gdyby uczynić je fundacją mogłoby czerpać środki z Ministerstwa Kultury, Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Rolnictwa, a dalej, prowadzić działalność gospodarczą na potrzeby sportu, turystyki, regionalnej kultury, służyć lokalnej społeczności i przy okazji popularyzować pożytki płynace z obcowania z końmi. Ale to wołanie na puszczy, bo najłatwiej wszystko i wszystkich krytykować. Niech żyją najmądrzejsi, bo ci z pewnością niewinni!
tak każdy PGR, PSO i SO nie mają racji bytu w zdrowej i normalnej gospodarce.
natomiast fundacje są od realizacji celów statutowych ,za pomocą pozyskanych środków od fundatorów właśnie -prywatnych ludzi ,którzy maja fanaberię wydać pieniądze na ważny ich zdaniem cel, lub donatorów którzy mają ochotę tylko doraźnie wspierać taką inicjatywę...w brew kolonizacyjnym nawykom, obywatele nie powinni być obowiązkowymi "darczyńcami" pieniędzy na realizację cudzych ambicji- czy hodowlanych, czy sportowych, czy żadnych innych...już tak było ,ze cały naród pił szampana i jadał kawior , ustami swoich przedstawicieli...
Co do osoby Dyrektora PSO Bogusławice, uwagi P. Czajki są trafne, bowiem dotyczą osoby sprawującej zarząd nad majątkiem Skarbu Państwa, a także sprawującej wieloletnie funkcje społeczne w kilku stowarzyszeniach zajmujących się hodowlą i sportem jeździeckim, a więc mającego realny wpływ na kształtowanie się poglądów dotyczących roli Stad ogierów w hodowli krajowej. Wychodzi na to że wieloletnia praca dyrektora PSO dotyczyła ograniczania systematycznego roli Stada, a nie jego rozwoju. Może należałoby podać się do dymisji w sytuacji niemożności zrealizowania tego o czym dziś pisze Pan Dyrektor , a nie mógł zrealizować przez wiele lat. Może należałoby ustąpić miejsca ludziom bardziej skutecznym, a nie odgrywać roli jedynego, który wie o co chodzi w hodowli państwowej. W sprawie spotu jeździeckiego określiłbym, stan sportu w Stadach i Stadninach ANR jako "kontrolowany nepotyzm".
A co do akcji "SOS dla Stad" - kto i komu bronił żeby tego typu inicjatywę zapoczątkował inny podmiot niż PZHK. Czy to zasługuje na lincz, że grupa osób widząca co ANR robi lub co gorsza nie robi w sprawie stad, uderzyła na alarm? Przecież akcję mającą na celu uruchomienia dyskusji dot. roli i miejsca stad w Polsce XXI wieku mogłeś i Ty drogi Jojo zainaugurować i wcale bym Cie wówczas nie uważał za "adwokata swojej sprawy" czy adwokata diabła :-) Temat był od dawna przez ANR zamiatany pod dywan. Czas płynął a cała infrastruktura stad traktowana po macoszemu. Dzisiaj, kiedy wszystko chyli się ku upadkowi, jest gorzej niż w opłakanym stanie, mówi się że stada są g... warte. Ale to nie stało się w ciągu jednego kwadransa. Przecież ludzi typu p. Czajka, którzy twierdzą, że widzieli i wiedzieli, a milcząc dawali przyzwolenie na destrukcyjny los SO i SK, nie można nazwać świadomymi obywatelami (piszę tak nie dopuszczając myśli, że mogłaby się za ich postawą kryć premedytacja). Teraz trzeba wszystko i wszystkich odwrócić o 180%, bo stare musi odejść a nowe, tylko dzięki nam, może być ewolucją.