Ciekawe i udane, zwłaszcza w klasach kucowych, zawody w Żółwinie „przesłonił” wypadek, który zdarzył się w klasie „P”… Będący w tym roku w naprawdę bardzo dobrej formie Czello startujący pod Mikołajem Glasserem (ścisła czołówka rankingowa klasy L i P) po bezbłędnym skoku na okserze w drugiej fazie konkursu, niestety źle ustawił przy lądowaniu prawą przednią nogę i w efekcie złamał kość pęcinową. Przypadek w czasie zawodów jeden na sto tysięcy, albo nawet milion przejazdów… Tym bardziej, że dokładnie ten sam parkur bardzo ładnie, bez przygód i bezbłędnie pokonał w klasie L, zajmując w niej drugie miejsce. I jak się później okazało jeszcze w dodatku, jako jedyny bezbłędnie pokonał pierwszą fazę w „P” i tym samym wygrał ten konkurs… Przyznam się, że w mojej „karierze” prowadzącego różne zawody za mikrofonem od kilkunastu lat, a od ośmiu zawody Ligi Mazowsza, coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy i mam nadzieję, że ostatni!!! Niestety, dla nas wszystkich, nie tylko Mikołaja, jego Dziadka i Mamy, było to bardzo duże przeżycie i trauma… Po udzieleniu koniecznej pomocy weterynaryjnej, zawody zostały dokończone, ale ponieważ przerwa w konkursach trwała około godziny, odbyły się one już w „okrojonej” obsadzie… Ale to jest w tym momencie najmniej ważne… Ważne, to, co z Czello… Wg informacji od lekarzy weterynarii złamanie było poważne i wieloodłamowe, i tym samym 16-to letni Czello niestety ma już „karierę sportową” za sobą... Po założeniu odpowiedniego usztywnienia i podaniu środków przeciwbólowych udało się go spokojnie i bezpiecznie sprowadzić z parkuru do boksu, a po założeniu stałego opatrunku gipsowego i wykonaniu zdjęć rentgenowskich do konsultacji, pozostał na razie w LKS Wolta Żółwin. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo jeszcze, co będzie dalej, ale wszyscy mamy nadzieję, że jego losy potoczą się pozytywnie i przynajmniej na trawiaste padoki powróci…
|