konie,
Home Jeździectwo Artykuły Jeździeckie GP Wolnej Polski: Jedna spójna idea (wywiad z p. Tomaszem Bałukiem)
21 | 11 | 2024
REKLAMA
Menu:
REKLAMA
Działy
REKLAMA1
REKLAMA
Polecamy:
REKLAMA

Jeździeckie GP Wolnej Polski: Jedna spójna idea (wywiad z p. Tomaszem Bałukiem) Drukuj Email
Jeździectwo - Artykuły
Czwartek, 27 Luty 2014 13:21

Nie dał się Pan jeszcze poznać, jako organizator dużych sportowych imprez jeździeckich. Nikt jednak w środowisku nie ma wątpliwości, że Międzynarodowe Zawody w Skokach przez przeszkody w SK Ciekocinko będą sukcesem. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że PZJ powierzył Panu funkcję współorganizatora cyklu Jeździeckiego Grand Prix Wolnej Polski. Jak to się stało, że podczas organizowanych przez Pana zawodów zostanie rozegrany jedno ze spotkań JGPWP?

Tomasz Bałuk: Moja dotychczasowa kariera zawodowa od 25 lat jest bezpośrednio związana z marketingiem i komunikacją, w tym organizacją wszelkiego rodzaju wydarzeń publicznych. Mam tu na myśli zarówno organizację komercyjnych eventów marketingowych, jak też dużych wydarzeń masowych, bardzo często związanych ze sportem, gdzie liczba uczestników sięgała dziesiątek tysięcy. Myślę, że dzisiejsze jeździectwo w Polsce bardzo potrzebuje nowego otwarcia. Osoby, które zdobywały doświadczenie w zarządzaniu i organizacji w realnym świecie konkurencyjnego biznesu, mają szanse zmienić sytuację, w której jesteśmy, a która chyba nikogo dziś nie zadowala.


Fakt, iż w kalendarzu jeździeckim pojawiła się BALTICA EQUESTRIAN TOUR nie jest przypadkiem. To realizacja zamierzenia, do którego zdążałem przez wiele lat konsekwentnie budując nasz ośrodek „Stadnina Koni Ciekocinko”. U podstaw tej decyzji leży przekonanie, iż bez stworzenia w kraju bazy profesjonalnie organizowanych zawodów na wysokim poziomie sportowym, nie mamy co marzyć o podniesieniu poziomu sportowego w jeździectwie. A to mnie właśnie interesuje.

Cieszę się, że moja postawa znalazła uznanie w oczach osób podejmujących kluczowe decyzje w PZJ i BALTICA EQUESTRIAN TOUR została włączona do cyklu Jeździeckiego Grand Prix Wolnej Polski. Bez wątpienia fakt doskonałej obecnie współpracy z PZJ oraz sama dzisiejsza postawa zespołu PZJ jest bardzo pomocna i ważna, gdy przez wiele miesięcy mozolnie przygotowywana jest duża impreza sportowa.

Ale najbardziej cieszy mnie fakt, iż w Polsce jest olbrzymia grupa fanów naszej inicjatywy, którzy trzymają za nas kciuki i cieszą się już dziś na myśl o pierwszym dwutygodniowym turnieju organizowanym w Polsce. Ta impreza jest im właśnie dedykowana! Nasze przygotowania ruszyły w październiku, dzisiaj na 5,5 miesiąca przed imprezą nie ma dnia, abym nie poświęcał wraz z moim zespołem czasu BALTICE. To bardzo ciężka praca, którą za chwilę będziemy musieli wykonać od nowa, poprawiając wszelkie niedoskonałości pierwszej edycji a których zapewne nie unikniemy.


Co Pan sądzi o projekcie Jeździeckiego Grand Prix Wolnej Polski?

T.B.:
Przede wszystkim oceniam ten koncept oczami starego wyjadacza w marketingu i reklamie. I oceniam go bardzo wysoko. Po raz pierwszy pojawiła się jedna spójna idea, w której strategii wszystkie elementy podporządkowane są jednemu nadrzędnemu celowi – budowaniu wizerunku sportu jeździeckiego w Polsce. Zgadzam się z celem, to oczywiste. Podobają mi się narzędzia. Cykl tworzą obecnie najpoważniejsze imprezy jeździeckie w Polsce. Nastąpiła pewna selekcja jakościowa. Cieszę się, iż jestem również częścią tego poważnego i dużego projektu. Chciałbym jak najlepiej wykonać swój kawałek roboty. Wtedy zyska BALTICA, zyska Jeździeckie Grand Prix Wolnej Polski, zyska całe nasze środowisko jeździeckie.

Wszystkie największe projekty budowania wizerunku dla tak trudnych podmiotów, jak na przykład kraj, zaczynały się od zjednoczenia odpowiednich sił w realizacji jednej idei, spójnej strategii. Nam potrzeba tego samego: konsekwentnie realizowanego z uporem działania i dobrej woli wielu ludzi, zarówno osób na co dzień związanych ze sportem jeździeckim, jak też jego szeroką publicznością, sponsorami, przedstawicielami mediów, lokalnych i krajowych władz administracyjnych. Tego wszystkim nam życzę.

Wczoraj idolem Polaków był Adam Małysz. Dzisiaj jest Kamil Stoch. To wszystko oczywiście za sprawą sukcesów, jakie zawodnicy odnoszą na arenie międzynarodowej. Czy myśli Pan, że jest szansa na to, aby jeździectwo stało się naszym „sportem narodowym”?

T.B.:
Na temat fenomenu Adama Małysza napisano i powiedziano już bardzo wiele. Popyt i podaż są ze sobą bezpośrednio powiązane. To smutna prawda, gdyż olbrzymi sukces Adama Małysza jest wynikiem bardzo małej podaży na rynku, czyli rzadkiego raczej osiągania sukcesów w dużym międzynarodowym sporcie przez nasz kraj. Szczególnie biorąc pod uwagę blisko 40-milionową populację. Olbrzymi ludzki popyt na radość obcowania z sukcesem powoduje, iż nasz nizinny kraj uznaje naraz skoki narciarskie, jako sport narodowy.

Przepraszam za zamierzony cynizm i cierpkość moich słów. Cieszy mnie Adam Małysz, kocha go moja mama a to ważne, powstało kilka fortun producentów kubków z Małyszem, kolejne silne pokolenie skoczków i fenomenalny Kamil Stoch. Bardzo dobrze.

Ale z jeździectwem jest zupełnie inna sytuacja. To jest dyscyplina, która była naszym sportem narodowym nieprzerwanie przez dziesięciolecia, zaś sama sztuka i kultura jeździecka jest wpisana tak głęboko w nasze narodowe DNA, iż ośmielę się twierdzić: trudno tu z nami konkurować na świecie. To pytanie powinno być trochę inaczej postawione: „Co należy bez względnie zrobić, aby przywrócić jeździectwu dawny status sportu narodowego, kto powinien się tym zajmować i jak JGPWP wpisze się w te działania.”

Uważam, iż JGPWP w najlepszy możliwy sposób pozycjonuje jeździectwo na mapie naszych emocji narodowych, tożsamości obywateli i troski, aby kolejne pokolenia znały swoje korzenie. Nic tak nie buduje morale jak mocne fundamenty, a te posiadamy i JGPWP doskonale o nich przypomina. Również osobom niezwiązanym z jeździectwem na co dzień, a które uważam za odpowiedzialne za szukanie właściwych parytetów pomiędzy masowymi sportami popularnymi, a tymi, które są dla nas istotne w szerszym kontekście edukacji kolejnych pokoleń.

Z drugiej strony marketing. Tak, potrzebujemy dzisiaj, jako społeczeństwo bohaterów jak nigdy przedtem. W tym powinny pomóc media, szczególnie publiczne, bo posiadające ważne misje wpisane w swój statut założycielski. Sport doskonale potrafi tworzyć nowoczesnych herosów i osobiście wolę ich od gwiazd muzyki, nie mówiąc o epidemii celebrytów. To jest dzisiaj nasza olbrzymia szansa.

Rozmawiała: Agnieszka Kopka (Polska Agencja Promocji Jeździectwa)
Zdjęcie: z archiwum SK Ciekocinko

 

 


Polityka cookies
0.225